Ludzi online: 2416, w tym 68 zalogowanych użytkowników i 2348 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności.Jak w staropolskim przysłowiu "Kto ma księdza w rodzie tego bieda nie ubodzie." Co do biednych wiejskich parafii. To właśnie w nich ludzie są gotowi oddać na tacę ostatni swój grosz.
dziennik czasów zarazy kolęda Kościół księża Tylko na Wyborcza.pl wizyta duszpasterska. W czasie mszy ksiądz mówi wiernym, by zdjęli maseczki, bo są w Domu Bożym i nic im tu nie grozi
26 grudnia 2021, 7:00. 2 min czytania Co roku po świętach Bożego Narodzenia księża ruszają z tradycyjną wizytą duszpasterską. Przez kilka tygodni odwiedzają swoich wiernych w domach, przy okazji zbierając dziesiątki kopert z pieniędzmi. "Co łaska" to zazwyczaj między 50 a 100 zł, choć zdarzają się i hojniejsi parafianie. Większość pieniędzy ksiądz musi jednak oddać. Księża musza oddać większość pieniędzy, które zbiorą po kolędzie. Są one przekazywane na różne cele. | Foto: Adam Staskiewicz / East News / East News Kolęda to coroczna tradycja, która w Kościele Katolickim rozpoczyna się po świętach Bożego Narodzenia Odwiedzający parafian księża zazwyczaj w ciągu kilku tygodni odwiedzają kilkaset albo kilka tysięcy mieszkań W zdecydowanej większości z nich czeka na nich koperta z pieniędzmi. Bo choć ofiara nie jest obowiązkowa, to w tradycji zakorzeniła się bardzo głęboko i mało kto wyobraża sobie kolędę bez niej Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Choć coraz więcej Polaków przyznaje, że przestało chodzić regularnie do kościoła, to coroczna kolęda wymyka się temu trendowi. Jak pisaliśmy w Onecie w ubiegłym roku, wciąż ponad połowa z nas decyduje się na przyjmowanie księdza na wizytę duszpasterską. Odmiennego zdania jest zaledwie co piąty Polak. Jak pisała przed laty Katolicka Agencja Informacyjna, kolęda to dla wielu księży swoista "trzynastka". Wizyta u parafian to dodatkowe pieniądze, które jednak nie trafiają w pełni do kieszeni duchownych. "Sposób dzielenia jest różny i przynosić może pojedynczemu księdzu od tysiąca do kilku tysięcy zł rocznie. Bywa, że połowa całej kwoty ofiarowanej przy okazji kolędy przeznaczana jest na cele parafialne i diecezjalne, a połowa równo dzielona pośród księży. Niekiedy, po odliczeniu składek do kasy parafialnej i diecezjalnej, księżom przypada zaledwie 20 proc. zebranej kwoty" - pisał lata temu tygodnik katolicki "Niedziela". Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo Czytaj także w BUSINESS INSIDER Ile pieniędzy dostają księża? Przykład? "Parafia wiejska w diecezji tarnowskiej, 3,2 tys. mieszkańców, 3 księży. Po kolędzie otrzymują oni w sumie ok. 22 tys. zł, z czego 10 proc. wędruje do kasy kurii, 20 proc. na cele remontowe w parafii, 10 proc. na dofinansowanie wyjazdów wakacyjnych dla dzieci z parafii, 10 proc. na zakup sprzętu rehabilitacyjnego. Pozostała część, czyli 50 proc. dzielona jest pomiędzy księży. Każdy z nich dostaje ok. 4 tys. zł" - czytamy w branżowym piśmie. Tu jednak sporo zależy od konkretnej archidiecezji, a nawet parafii. Konkretny podział środków zależy od decyzji poszczególnych hierarchów kościelnych w regionach. "W 3-tysięcznej parafii w diecezji bielsko-żywieckiej z kolędy trzej księża przynoszą do parafii ok. 30 tys. zł. 10 proc. z tej kwoty trafia do kurii, 20 proc. na parafię, reszta do podziału dla księży. Jeśli jednak parafia prowadzi jakąś dużą inwestycję, w kasie parafialnej zostaje nawet 50 proc. zebranych pieniędzy. W diecezji płockiej połowa zebranej kolędy trafia do kasy parafialnej – po odliczeniu 10 proc. na rzecz kurii – druga połowa do kieszeni księdza" - wylicza "Niedziela". Im większe parafie, tym więcej pieniędzy. Inna sprawa, że w miastach ludzie są do zasady bardziej sceptyczni do wpuszczania księdza po kolędzie, ale jednocześnie są w stanie włożyć do koperty większe kwoty. Z raportu Katolickiej Agencji Informacyjnej wynika, że najczęściej ofiarowaną kwotą jest 50 zł. Jednak zdarzają się tacy, co w kopertę wkładają mniej albo więcej. Nie brakuje też tych, co ograniczają się do pustej koperty. Niektórzy księża jednak doskonale katalogują otrzymane koperty, więc świetnie wiedzą, kto w danym roku dał mu 100 zł, a kto pustą kopertę. Co roku zdarzają się również sytuacje, w których proboszczowie z ambony odczytują nazwiska i ofiarowane kwoty. Taka tradycja obowiązuje choćby w parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Miedźnie. To jednak wyjątki, znacznie częściej księża ograniczają się do przekazywania parafianom zbiorczych danych dla całej parafii. "Księża z zarobionych pieniędzy płacą podatki na rzecz diecezji, składają się na fundusz wspierania księży emerytów, chorych kapłanów, na misje i na seminaria duchowne. Spłacają też swoje wykształcenie z czasów seminarium. Przekazują też datki na diecezjalne dzieła charytatywne, np. Dom Samotnej Matki czy klasztory klauzurowe" - informuje "Niedziela".Stoją pod nieustannym ostrzałem. Na pierwszej linii ognia. Postaraj się więc, by poczuli modlitewny oddech na swych plecach. To prawda. Są jak samoloty. Nie zwracamy na nie uwagi, dopóki lecą. Ot, widzi się czasami jakiś punkcik znikający między chmurami. W chwili gdy piszę ten tekst, nad głowami Europejczyków przelatuje właśnie ponad 1600 maszyn. Dopiero gdy jedna z nich spadnie, media huczą od plotek, a wrak ląduje na okładkach kilku tygodników naraz. Zerknąłem na ranking najpopularniejszych świętych, by zbadać, dlaczego z uporem zdartej płyty powtarzali: módlcie się za kapłanów… To moje perły Najpopularniejsza polska święta – s. Faustyna Kowalska – wielokrotnie w swym „Dzienniczku” pisała o konieczności modlitwy za księży. 24 listopada 1935 roku w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu usłyszała wyraźny głos Jezusa: „Oddaję ci w opiekę dwie perły drogocenne sercu mojemu: a nimi są dusze kapłanów i dusze zakonne, za nich szczególnie modlić się będziesz, ich moc będzie w wyniszczeniu waszym”. „Modlitwy, posty, umartwienia, prace i wszystkie cierpienia łączyć będziesz z modlitwą, postem, umartwieniem, pracą, cierpieniem moim, a wtenczas będą miały moc przed Ojcem moim” – podpowiadał mistyczce sam Jezus. 17 grudnia 1936 roku notowała: „Dzisiejszy dzień ofiarowałam za kapłanów. W dniu tym więcej cierpiałam niż kiedykolwiek: i wewnętrznie, i zewnętrznie”. Jaką formę modlitewnego szturmu proponowała? Oczywiście Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Czytam zapiski Faustyny z 22 maja 1937 i dostrzegam, jak wielki oręż został nam podarowany. Tego dnia słońce prażyło niemiłosiernie. Mistyczka notowała: „Dziś jest tak wielki upał, że trudno do wytrzymania, pragniemy deszczu, a jednak nie pada. Od kilku dni deszcz nie może padać. Kiedy spojrzałam na te rośliny spragnione deszczu, litość mnie ogarnęła i postanowiłam sobie odmawiać tę koroneczkę tak długo, aż Bóg spuści deszcz. Po podwieczorku niebo się okryło chmurami i spadł rzęsisty deszcz na ziemię. I dał mi Pan poznać, że przez tę modlitwę wszystko uprosić można” (Dz., 1128). Faustyna była prostą, twardo stąpającą po ziemi dziewczyną ze Świnic Warckich i jeśli pisała, że „przez tę Koronkę wszystko uprosić można”, wiedziała, co mówi. Nie szukała metafor. „Kapłani będą ją podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku – usłyszała kiedyś zdumiewające wyznanie. – Chociażby był grzesznik najzatwardzialszy, jeżeli raz tylko zmówi tę koronkę, dostąpi łask z nieskończonego miłosierdzia Mojego”. I była wierna tym słowom. Nieraz doświadczyła na własnej skórze, że modlitwa o świętość kapłanów natrafia w sferze duchowej na „gigantyczny opór materii”. Nic dziwnego.– Pamiętam, jak kiedyś w czasie modlitwy uwolnienia demon zaczął wrzeszczeć: „Nienawidzę was, kapłanów. Jesteście tak bardzo podobni do Niego!” – wspomina s. Gertruda, przełożona klasztoru służebnic Bożego Miłosierdzia w Rybnie. – Innym razem, przyparty do muru, zawył: „Macie potężny arsenał”. – Jaki? – spytał kapłan. Zły duch nie chciał odpowiedzieć. – O jakiej broni mówisz? – pytał dalej w imieniu Jezusa egzorcysta. Demon wskazał na jego dłonie. – Dlaczego demona tak drażnią ręce kapłana? – Bo te ręce błogosławią, rozdają Komunię św., udzielają sakramentów – wyjaśnia ks. Jarosław Międzybrodzki, proboszcz z Rudy Śląskiej-Goduli. – Wielokrotnie słyszałem w czasie egzorcyzmów, gdy nakładałem na ludzi ręce: „Zabierz je, parzy! One płoną”. Sam niczego nie czułem. W czasie udzielania święceń kapłańskich jest specjalny rytuał namaszczenia rąk. Tajemnica jedzie busem O tajemnicy kapłaństwa w nieszablonowy sposób opowiadał dominikanin o. Joachim Badeni: – Tam, gdzie jest kapłan, tam jest też tajemnica Boga. Jeśli jedzie tramwajem, tajemnica Boga też nim jedzie. Jeśli autobusem, i ona jest w autobusie. Kapłan musi mieć świadomość posiadania tajemnicy, straszliwej właściwie tajemnicy dotyczącej ciała Boga. Tego sobie nie można wyobrazić, że Jaś Kowalski ma władzę nad ciałem Boga. – To prawda. Jezus zostawił uczniom trzy nakazy: głoście, uwalniajcie od demonów i uzdrawiajcie – opowiada ks. Przemysław Sawa, szef Szkoły Nowej Ewangelizacji w Bielsku-Białej. – Więc głosimy, ale częściej raczej prawo i moralność niż kerygmat. Uwalnianie (mówię to jako diecezjalny egzorcysta) w zasadzie w duszpasterstwie nie istnieje, a uzdrawianie kojarzy nam się z odwiedzinami ludzi w czasie dnia chorego. A to nie wystarcza. To musi być Ewangelia głoszona z mocą. A skoro sam Bóg zapewnia, że będzie potwierdzał nasze nauczanie znakami, dlaczego nie mielibyśmy zaryzykować? „Ewangelię trzeba zrozumieć” – mawiają niektórzy księża. A ja dopowiadam: Ewangelię trzeba przeżyć. Na własnej skórze. „Będę kradła… Dużo rzeczy w niebie zniknie, bo je wam przyniosę… Będę małą złodziejką, będę brała wszystko, co mi się będzie podobało” – to szokujące wyznanie św. Teresy z Lisieux. Teresa Martin już przestępując próg Karmelu, miała dwa solidne postanowienia.
Ustawa o związkach partnerskich była wprawdzie poddawana głosowaniu, jednak nie została ostatecznie "przypieczętowana". Z tego względu wiele par homoseksualnych coraz częściej decyduje się zawrzeć tego rodzaju związek za granicą, gdzie takie relacje są prawnie respektowane. W naszym kraju nadal nie są uznawane.
- Jest to pojęcie, które pojawiło się na przełomie lat 60. i 70. w Stanach Zjednoczonych. Oznacza środowisko homoseksualne w Kościele, szczególnie wśród duchownych, i wzajemne powiązania - mówił w "Zabawie w chowanego" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Frederic Martel twierdził w swojej książce o Stolicy Apostolskiej, że "homoseksualna wspólnota w Watykanie należy do największych na świecie", ale też, że "nie można mówić o żadnym homolobby" - Clou sprawy polega nie na tym, czy istnieje "lawendowa mafia", tylko czy faktycznie jest ona zewnętrzną strukturą, która niczym pajęczyna oplotła Kościół od środka - komentuje prof. Arkadiusz Stempin W opublikowanym ostatnio filmie braci Sekielskich "Zabawa w chowanego", na temat zjawiska pedofilii w Kościele, znalazł się również fragment poświęcony innemu zagadnieniu - istnieniu rzekomej "lawendowej mafii", czyli nieformalnej, wspierającej się grupy księży homoseksualistów, odpowiedzialnej za tuszowanie różnego rodzaju niewygodnych tematów i skandali, jakie mają miejsce w kościelnych strukturach. W filmie Sekielskich o istnieniu "lawendowej mafii" mówili ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski oraz katolicki publicysta Tomasz Terlikowski. - Jest to pojęcie, które pojawiło się na przełomie lat 60. i 70. w Stanach Zjednoczonych. Oznacza środowisko homoseksualne w Kościele, szczególnie wśród duchownych, i wzajemne powiązania, które prowadzą do ukrywania pewnych rzeczy. W naszym, księżowskim środowisku nieraz te skłonności nazywa się "chorobą rzymską". Dlatego że bardzo często dopiero tam ludzie stykają się z tą sprawą. Byłem krótko w Rzymie, parę miesięcy w Kolegium Ormiańskim. Pierwsza informacja, jaką przekazał mi jeden ze starszych księży, to żebym zdawał sobie sprawę, że Watykan i Rzym to siedlisko "mafii lawendowej" - mówił ks. Isakowicz-Zaleski w "Zabawie w chowanego". Terlikowski dodawał natomiast, że "nie można nie zauważyć tego wymiaru, o którym pisze choćby Martel w »Sodomie«, tego problemu związanego z pewnym układem, który funkcjonuje i ma tendencje do tuszowania pewnych rzeczy, tak żeby nie wyszły czyny, niekoniecznie przestępcze". - Nie chodzi zawsze o przestępstwo, czasami chodzi po prostu o grzech, o coś co nie powinno wyjść, bo przeszkodzi w karierze - wyjaśnił publicysta. Homoseksualiści w Watykanie To nie pierwszy raz, gdy w przestrzeni publicznej pojawiają się twierdzenia o istnieniu i szerokich wpływach tego typu grupy w Kościele katolickim (często określanej też jako kościelne "homolobby"). Wspomniany przez Terlikowskiego Frédéric Martel to autor książki "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie", poświęconej głównie zjawisku homoseksualizmu wśród księży. Martel pisze, że podczas dziennikarskiego śledztwa trwającego ponad cztery lata przeprowadził wywiady z ponad 1,5 tys. osób w Watykanie i w 30 krajach. Wśród nich było kilkudziesięciu kardynałów, biskupów i nuncjuszy apostolskich, a także ponad 200 księży i seminarzystów. Zdaniem wielu rozmówców Martela, bardzo wielu duchownych w Watykanie to homoseksualiści. Według byłego księdza Francesca Lepore może być to nawet 80 proc. Jeden z ambasadorów w Stolicy Apostolskiej ocenił, że "w Watykanie jest dużo gejów: 50, 60, 70 proc. Ilu dokładnie, tego nikt nie wie". Ma to dotyczyć także innych państw. Na przykład meksykański dziennikarz Emiliano Ruiz Parra powiedział nawet, że w jego kraju "minimum 50 proc. księży to geje, chociaż oceniając bardziej realistycznie, to 75 proc.". Stwierdził też, że "seminaria są homoseksualne, a meksykańska hierarchia katolicka jest spektakularnie gejowska". W książce Martela znalazło się twierdzenie, że "homoseksualna wspólnota w Watykanie należy do największych na świecie". W wywiadzie dla "Kultury Liberalnej" Martel tłumaczył, że ucieczka w kościelne struktury była wygodnym rozwiązaniem dla homoseksualistów. - Gej w burżuazyjnej włoskiej rodzinie w latach 50. XX wieku był czarną owcą. (...) Tysiące duchownych na całym świecie zdecydowały się na dołączenie do kleru nie tylko ze względu na swoją wiarę i powołanie, ale właśnie dlatego, że byli homoseksualistami - ocenił Martel. Zobacz również: Ks. Wachowiak o grzechach ludzi Kościoła "Państwo w państwie" Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o "lawendowej mafii" mówił już przed laty w wywiadzie rzece pt. "Chodzi mi tylko o prawdę", który przeprowadził z nim Tomasz Terlikowski. Duchowny oceniał, że "środowisko homoseksualne zawsze miało w Watykanie ogromne wpływy", a o homoseksualnych księżach mówił, że w Kościele "tworzą państwo w państwie". Jego zdaniem, "lobby homoseksualne bardzo dobrze się maskuje, ukrywa i trzyma razem". Isakowicz-Zaleski oceniał, że jest ono "niebezpieczne, dlatego że deformuje drogę awansu w Kościele. Nie może być tak, że ktoś otrzymuje ważne i odpowiedzialne stanowisko tylko z powodu swojego homoseksualizmu. A tak niestety bywa, co szczególnie widoczne jest w systemie feudalnym, jaki panuje w Kościele". Zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego powiązania duchownych wytworzyły też swego rodzaju "solidarność zawodową", która sprawia, że "wiernymi nikt się nie przejmuje". - Tak jak lekarz nie wystąpi przeciw lekarzowi, tak ksiądz nie wystąpi przeciwko księdzu. Jak w każdej kaście, liczy się dobro duchownego, a nie dobro wiernych czy wspólnoty - mówił Terlikowskiemu. Jak tłumaczył Isakowicz-Zaleski, "ksiądz nie jest osobą świecką i nie powinien być traktowany jak zwyczajny pracownik firmy. Nie wystarczy, że wypełnia on swoje obowiązki zawodowe, nie można powiedzieć, że nie ma dla nas znaczenia, czy on jest także moralny i pobożny w przestrzeni prywatnej. W ten sposób sprowadza się Kościół do roli zwyczajnej instytucji, a księdza do jej urzędnika. Takie podejście jest sprzeczne z teologią kapłaństwa". Arkadiusz Stempin: nieformalne grupy łączy nie tylko preferencja homoseksualna Czy tzw. lawendowa mafia rzeczywiście istnieje w Kościele? Wyjaśnia to prof. Arkadiusz Stempin, historyk i watykanista, wykładowca Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. prof. Józefa Tischnera. - Clou sprawy polega nie na tym, czy istnieje lawendowa mafia, tylko czy faktycznie jest ona zewnętrzną strukturą, która niczym pajęczyna oplotła Kościół od środka - mówi w rozmowie z Onetem. I dodaje: "Takie tłumaczenie zjawiska pedofilii w Kościele katolickim przedkłada jego konserwatywny nurt". - W Kościele, w Watykanie istnieją nieformalne grupy, ale nie są one złączone tylko i wyłącznie preferencją homoseksualną. Proste wytłumaczenie: "ja mam na ciebie haka, ty masz na mnie haka, więc trzymamy się razem" nie wyjaśnia tych "półmafijnych", przyjacielskich struktur. Nie da się ich wytłumaczyć wyłącznie solidarnością homoseksualną. Nieformalne grupy są połączone siecią zróżnicowanych interesów, wynikających np. ze wspólnoty geograficznej, zakonnej, aksjologicznej. W kościelnej centrali, w Watykanie, tak tworzą się pewne układy. Na szczycie piramidy takiego układu stoi prominentny kurialny kardynał, jego szeroką podstawę tworzą ok. 30-letni księża doktoranci ze wszystkich kontynentów, którzy przybyli do Rzymu na studia i przystąpili do "wyścigu szczurów" - wyjaśnia prof. Stempin. Również Frederic Martel mówił "Kulturze Liberalnej", że homoseksualiści w Kościele nie są grupą jednolitą. Autor "Sodomy" wskazywał jednak na inny podział: jego zdaniem część księży z tej grupy zachowuje celibat, inni mają sporadyczne kontakty seksualne, jeszcze inni mają stałych partnerów. Prof. Stempin przyznaje, że w Kościele liczba homoseksualistów jest dosyć spora, choć na ten temat nie ma oczywiście szczegółowych badań. - Badania na ten temat są głównie szacunkowe, nie wiemy, na ile są wiarygodne. Jeżeli w społeczeństwie liczba homoseksualistów nie przekracza kilku proc., to w Kościele miałoby to być powyżej 20, a nawet powyżej 30 proc. To są oceny szacunkowe, które pochodzą od "insiderów" (od osób z wewnątrz Kościoła - red.). Zobacz również: Prof. Obirek: polski Kościół to skamielina, która musi umrzeć "Mafia lawendowa" a ukrywanie pedofilii W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" autor "Sodomy" wskazywał: - Księża pedofile mogą szantażować przełożonych, którzy żyją w stałych, hetero- lub homoseksualnych związkach, ujawnieniem ich sekretów - ocenił. Na to, że "lawendowa mafia" jest jednym z elementów zmowy milczenia w Kościele, wskazywali też w filmie "Zabawa w chowanego" ks. Isakowicz-Zaleski i Tomasz Terlikowski. Tak tłumaczyli to również Marek i Tomasz Sekielscy. Mówiąc o przypadkach tuszowania pedofilii w Kościele, prof. Stempin twierdzi, że "wyjaśnienie pedofilii w Kościele poprzez istnienie »lawendowej mafii« i nieformalnych powiązań homoseksualnych zakładałoby, że spora część biskupów ma skłonności homoseksualne i to ona kryje księży pedofilów. To jest statystycznie niemożliwe (według raportu John Jay College of Criminal Justice z 2012 r. 30 proc. wśród księży katolickich to homoseksualiści - red.), a pedofilię wśród podwładnych kryją biskupi niezależnie od tego, czy mają orientację homoseksualną, czy heteroseksualną". - Biskupi kierują się dobrem korporacyjnym instytucji, w tym przypadku reprezentującej porządek prawdy objawionej, transcendentalny, i obawiają się jej desakralizacji - powiedział w rozmowie z Onetem. - Widzimy teraz, na tle ujawnień kolejnych przypadków księży z deliktem pedofilskim, że biskupi, których absolutnie nie przypisalibyśmy do "lawendowej mafii" - i to nie tylko w Polsce - a którzy kierowali się dobrem korporacji, dopiero teraz, pod presją opinii publicznej mają odwagę walczyć z pedofilią we własnych szeregach, bo rozumieją, że mimo wszystko obrona za wszelką cenę bardziej szkodzi Kościołowi, niż przyznanie się do deliktu - dodał. Prof. Stempin zastrzega też, że tuszowanie pedofilii nie może być wyjaśnione skłonnością homoseksualną duchownych, "tylko możliwościami, jakich nie posiada żadne inne środowisko". - Kościół dysponuje dwoma fundamentalnymi kanałami umożliwiającymi krycie pedofilii duchownych - to własna jurysdykcja, niezależna od cywilnego wymiaru sprawiedliwości, a także sieć "bunkrów", czyli parafii, rozsianych po całym świecie. Przerzut księdza pedofila jest możliwy nie tylko z parafii do parafii w obrębie jednego kraju, ale i z kontynentu na kontynent. Porównywanie pedofilii duchownych z jakimikolwiek innymi środowiskami jest więc ułomne - ocenia. Prof. Stempin dodaje też, że "nie ma badań, na które rzekomo powołują się konserwatyści, a które dokumentowałyby związek przyczynowo-skutkowy między homoseksualizmem a pedofilią. Tak jak nie ma takiego związku między heteroseksualną orientacją a gwałtem seksualnym". - Większy związek przyczynowy zachodzi między seksualnie niedojrzałym księdzem, który swoją seksualność, także homoseksualność, postrzega represyjnie - mówi. Czy w Kościele istnieje "homolobby"? Obok pojęcia "lawendowej mafii" często powtarzającym się określeniem w dyskusji o Kościele jest "homolobby", które rzekomo ma istnieć wśród katolickich hierarchów. Frédéric Martel w swojej książce oceniał: "Na podstawie setek wywiadów zrealizowanych na potrzeby tej książki doszedłem do wniosku, że lobby w ścisłym znaczeniu tego słowa nie istnieje. Gdyby taka swoista masoneria rzeczywiście działała, musiałaby lobbować w jakimś konkretnym celu, w tym wypadku na rzecz promocji homoseksualistów. W Watykanie nic takiego się nie dzieje, a gdyby takie lobby istniało, to nie byłoby godne tego miana, ponieważ większość homoseksualnych kardynałów i duchownych w Stolicy Apostolskiej zasadniczo działa przeciwko interesom gejów". Podobnie wypowiadał się w książce Martela Francisco Lepore. – Sądzę, że mówienie o lobby gejowskim w Watykanie jest błędem. (...) Zakładałoby to istnienie jakiejś struktury władzy, która w tajemnicy działałaby w jakimś celu. To niemożliwe i absurdalne. Rzeczywistość jest taka, że w Watykanie większość osób to homoseksualiści i większość ma jakąś władzę. Ze wstydu, strachu, ale też z uwagi na własną karierę ci kardynałowie, arcybiskupi, księża chcą chronić swoją władzę i sekretne życie. Osoby te nie mają najmniejszego zamiaru robić czegokolwiek dla homoseksualistów. Okłamują innych, a czasem też siebie. Ale nie ma żadnego lobby - mówił. Martel oceniał, że w Kościele "homoseksualizm z jego licznymi podziemnymi zażyłościami ma strukturę kłącza". "Posiadający własną dynamikę homoseksualizm czerpiący energię z jednej strony z pożądania, a z drugiej z tajemnicy łączy między sobą setki księży i kardynałów w sposób wymykający się wszelkim hierarchiom i klasyfikacjom. Ta porozgałęziana, dynamiczna i przeobfita sieć stwarza okazję do niezliczonych, wielokierunkowych kontaktów (...) a wszystko to bez możliwości ustalenia ani rozszyfrowania z zewnątrz przyczyn, kierunków i powiązań". Zobacz również: Ks. Wojciech Lemański dla Onetu: postawić tamę homolobby w Kościele Benedykt XVI: taka zbiorowość została rozwiązana. Franciszek: nie znalazłem nikogo z identyfikatorem "gej" Co o rzekomym homolobby w Kościele i jego wpływach mówili papieże? Benedykt XVI stwierdził, że istniała jedynie niewielka tego typu grupa hierarchów, która została rozbita w czasie jego pontyfikatu. - Doniesiono mi o takiej zbiorowości, która wkrótce została rozwiązana. Wspomniano o tym w raporcie komisji trójstronnej, która ustaliła istnienie jednej grupy liczącej cztery czy pięć osób. Czy coś znowu się tworzy, tego nie wiem. W każdym razie nie jest tak, że te sprawy się mnożą - powiedział papież emeryt w rozmowie z Peterem Seewaldem, która opublikowana została w książce "Ostatnie rozmowy". Franciszek do tej kwestii odniósł się natomiast w czasie jednej z rozmów z dziennikarzami, jakie odbywa, podróżując samolotem. - Jak dotąd nie znalazłem w Watykanie nikogo, kto by przedstawiał się z identyfikatorem "gej". Mówią, że tacy są. Sądzę, że jeśli ktoś znajduje się w obliczu osoby o takiej orientacji, musi odróżnić fakt homoseksualizmu od uprawiania lobbingu, bo wszelkie lobbowanie nie jest dobre. Lobbowanie na rzecz homoseksualizmu jest złem. Jeśli ktoś jest homoseksualistą, poszukuje Pana Boga, ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać? (...) Problemem nie jest posiadanie tej skłonności, nie - musimy być braćmi. To jedna kwestia, inną jest natomiast lobbing, zarówno lobbing biznesowy, polityczny czy lobbing masoński - ocenił. (pmd)Księża zatrudniają się też w administracji publicznej. Jak wynika z ostatniej kontroli NIK dotyczącej wyznań religijnych i mniejszości narodowych w Polsce, w 2018 roku.
19 października 2015Mówi się, że księża są jak samoloty. Gdy jeden upadnie, trąbią o tym wszystkie media - milcząc o tych, które ciągle latająKażdy ksiądz niezależnie od tego jakim jest człowiekiem ma moc, której nie ma nikt inny. Na jego ciche westchnienie sam Bóg staje się mu posłuszny i chleb zmienia się w Ciało Syna Bożego, a wino w Jego równieżSiedząc w półmroku słuchając w ciszy największych brudów Twojego życia ma moc, aby w jednej chwili sprawić, że znikną. Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!Najciekawsze artykułyco tydzień w Twojej skrzynce mailowejRaz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7ARTYKUŁY POWIĄZANESKLEP DOBROCIReklama Zamów EBOOK Wakacje z Janem Pawłem II 12,90 zł Zamów EBOOK “Twemu Sercu cześć składamy”. Modlitewnik czerwcowy 9,90 zł Zamów DRUGA. Najbardziej niezwykła podróż ku sobie. 34,90 zł Zamów 30 SCEN Z ŻYCIA MARYI - ANETA LIBERACKA KSIĄŻKA 14,90 zł Zamów EBOOK Nawykownik Biblijny 4,90 zł Zamów EBOOK Modlitewnik Maryjny. ”Powierz się Matce!” 9,90 zł Zamów Miriam - Adam Szustak OP 32,90 zł Zamów Prymas Wyszyński. Ojciec wolnych ludzi 43,90 zł Zamów PAKIET z Maryją - Prymas Wyszyński. Ojciec Wolnych Ludzi + 30 scen z życia Maryi 52,92 zł Zamów ”Więcej aniżeli ci”. Rekolekcje wielkanocne. Ideał miłości 34,90 zł Zamów Męski Modlitewnik 29,90 zł Zamów Jutro Niedziela Rok C 59,90 zł Zamów Przyszliśmy na świat, by nigdy już nie umrzeć. Simone Troisi, Cristiana Paccini 22,90 zł Zamów Małżeństwo TAK/NIE? W którą stronę? Książka GRATIS! 0,00 zł Zamów Droga do radości. Mary David OSB 33,90 zł Zamów EBOOK 30 scen z życia Maryi - Aneta Liberacka 14,90 zł Zamów EBOOK Prymas Wyszyński. Ojciec Wolnych Ludzi 19,90 zł Zamów EBOOK Planer Duchowy 4,90 zł Zamów EBOOK Miriam - Adam Szustak OP 19,90 zł Zamów EBOOK Modlitewnik Ojca Papczyńskiego 4,90 zł Zamów Bóg zadziałał w moim życiu… dzięki Ojcu Wenantemu - Edward Staniukiewicz OFMConv 19,90 zł PRZECZYTAJ RÓWNIEŻPRZECZYTAJ RÓWNIEŻWIARA I MODLITWA
n1GrSH.